Koszalin/ Oskarżony o zabójstwo trzech kobiet przeprosił rodziny ofiar i prosił sąd o jak najłagodniejszy wymiar kary dla współoskarżonych (krótka)
W czwartek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie kontynuowana była przerwana w środę rozprawa, podczas której strony wygłaszały mowy końcowe w procesie o zabójstwo trzech kobiet z pobudek zasługujących na szczególne potępienie. Głównym oskarżonym jest 47-letni Mariusz G., który, zdaniem prokuratury, pozbawiał życia kobiety, wykorzystując łączące go z nimi relacje intymne i więzi emocjonalne w celu przejęcia ich majątków. Pozostali oskarżeni mieli mu pomagać w zacieraniu śladów zbrodni m.in. poprzez fałszowanie podpisów na dokumentach, wyłudzanie poświadczenia nieprawdy poprzez wprowadzanie w błąd notariusza, rozporządzanie mieniem ofiar.
Sąd wysłuchał mów końcowych obrońców czworga oskarżonych. Oni też mogli zabrać głos przed wydaniem wyroku.
"Chciałbym serdecznie przeprosić rodziny ofiar, to nie powinno się zdarzyć, te wszystkie trzy morderstwa nie powinny mieć miejsca. (…) Chciałbym prosić wysoki sąd o jak najłagodniejszy wymiar kary dla współoskarżonych" – mówił w sądzie Mariusz G.
Obrońca oskarżonego mec. Edward Stępień chce, by sąd osądził go za trzy zabójstwa, do popełnienia których się przyznał, ale z art. 148 par. 1, bez kwalifikacji zbrodni, jako tej popełnionej z pobudek zasługujących na szczególne potępienie. Wniósł także o uniewinnienie go z 10 spośród 19 zarzutów.
Obrońcy Sebastiana T. i Doroty Ł. wnieśli o uniewinnienie ich klientów. "Jestem pewien ponad wszelką wątpliwość, że jestem niewinny, nic nie zrobiłem, wymyślono sobie te zarzuty" – mówił oskarżony Sebastian T. Dorota Ł. nie chciała się wypowiadać.
Obrońca Karoliny S. mec. Małgorzata Klemens–Naszewska wniosła o uniewinnienie swojej klientki od trzech z pięciu zarzutów. Co do pozostałych dwóch, do których Karolina S. się przyznała, a chodziło o podszywanie się pod jedną z ofiar Anetę D., wniosła o łagodny wymiar kary. Sama oskarżona na sali sądowej powiedziała, że bardzo żałuje tego, co zrobiła.
"Chciałam przeprosić rodziny poszkodowanych, bo człowiek, którego kiedyś kochałam i któremu zaufałam, który zajmował się moim dzieckiem, doskonale wykorzystał to, co do niego czułam. Chciałam też dodać, że nie zgłosiłam się wcześniej na policję, bo po prostu się bałam. Później przyznałam się do tego, co zrobiłam i powiedziałam wszystko, co wiedziałam. Powinnam też się cieszyć, że żyję i że moja córka ma matkę, bo tak naprawdę nie wiadomo, co oskarżony G. miał jeszcze w planie" – mówiła w sądzie.
Matka Karoliny S, oskarżona Łucja S., która przyznała się do podszywania się u notariusza za jedną z ofiar Bogusławę R., również przepraszała w sądzie rodziny pokrzywdzonych i prosiła o jak najniższy wymiar kary.
"Bardzo żałuję tego, co zrobiłam. (….) zdaję sobie sprawę, że moje zachowanie nie usprawiedliwiają żadne okoliczności, moja ówczesna sytuacja rodzinna, śmierć męża; spłacałam kredyt za osobę, który poręczyliśmy jeszcze z mężem, została wykorzystana przez oskarżonego. Przekonał mnie, że chce pomóc swojej znajomej. Dziś to wiem, że krył się inny człowiek, bezwzględny, wykorzystał moją naiwność. Moją intencją nie było skrzywdzenie kogokolwiek. Wydawało mi się, że komuś pomagam. W tej chwili już zostałam ukarana, że żyję z tą świadomością" – mówiła w sądzie Łucja S. (PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ mark/