Nie ma cwaniaka na warszawiaka - wywiad z SA WARDĘGA

fot. Fanpage SA WARDĘGI / www.facebook.com/sawardega

Jestem spektakularnym Spidermanem i przyjacielem narodu - od tego zaczyna się nasza rozmowa. I faktycznie trochę tak jest. SA WARDĘGA, mieszkaniec Warszawy, polski Remi Gaillard. Tak w skrócie można Go nazwać, ale nie zaszufladkować. Jak żyje się superbohaterowi w Polsce? Postanowiliśmy Go o to zapytać.

REKLAMA

wiadomości

miasto

na sygnale

komunikacja

kultura

zdrowie

nieruchomości

biznes

Filmy na YouTube sygnowane SA WARDĘGA biją rekordy popularności. Czy Sylwester żyje tak jak Superman? Za dnia spokojny, uczący się lub pracujący, zwykły obywatel stolicy, który zmienia się z nastaniem nocy lub nadchodzącego niebezpieczeństwa?

Ewelina Dąbrowska: Pierwsze, co przychodzi mi na myśl oglądając Wasze filmy na You Tube to nazwisko Remi Gaillard. Czy Jego poczynania miały wpływ na to co tworzycie? Oczywiście nie chodzi mi o pomysły, a raczej specyfikę żartów.

SA WARDĘGA: Zawsze powtarzam, że zainspirował mnie Remi i bardzo chciałem zacząć robić takie akcje w Polsce. Czytałem wiele komentarzy typu: "w Polsce by to nie przeszło i od razu by dostał". Okazuje się jednak, że wcale nie jesteśmy tacy sztywni i nie znamy się wcale gorzej na żartach niż Francuzi.

Ewelina Dąbrowska: Jak robienie takich żartów wygląda od strony prawnej? Czy mieliście już jakieś nieprzyjemności związane np. ze zniszczeniem telewizora czy tzw. kradzieżą?

SA WARDĘGA: Zdarzają się drobne mandaty. Spędziłem też kilka nocy w areszcie i drażni mnie to, że o 6:00 trzeba oddać koce. Jakbym nie mógł sobie leżeć dłużej... bez sensu. Jednak już mam trochę doświadczenia i zawsze zabieram jakieś bluzy do aresztu żeby sobie pod głowę podłożyć zanim policja łaskawie mnie z tych ruskich wczasów odbierze. Mam też 1 wyrok.

Ewelina Dąbrowska: Jesteście ubezpieczeni? Mam nadzieję, że kierowca samochodu w filmiku Zombie tak.

SA WARDĘGA: Nie jesteśmy ubezpieczeni, a czy kierowca tamtego feralnego samochodu był? Nie wiem, podobno on w dalszym ciągu ucieka.

Ewelina Dąbrowska: Skąd pomysły na stroje? Ktoś je szyje? A może gdzieś je kupujesz?

SA WARDĘGA: Czasem kupuję je z Polsce, czasem dostaję od zaprzyjaźnionej firmy partybox. Po lepsze stroje muszę jednak zgłaszać się za granicą nad czym ubolewam, bo opłaty celne czyszczą mi kieszenie.

Ewelina Dąbrowska: A, co robicie na co dzień? Pracujecie zawodowo?

SA WARDĘGA: To już nasza słodka tajemnica, musimy żyć normalnie. Tak jak Superman miał swoje alter ego tak i ja takowe posiadam. Udaję że studiuję i udaję, że coś mi to w życiu pomoże.

Bardzo dziękuję za rozmowę.